Równouprawnienie kobiet, prawo do głosowania, noszenie spodni – to już mamy za sobą. Nie da się ukryć, że udało nam się! Ale czy tak naprawdę kobiety mogą tyle, co mężczyźni? A może mogą więcej? A tak naprawdę, jak to dzisiaj jest z nami kobietami?
Z całą pewnością mało jest w dzisiejszym świecie miejsca dla słabych i mało przebojowych ludzi. Oczywiście, że dotyczy to nie tylko kobiet, ale też i mężczyzn. Niestety od samego początku jesteśmy na przegranej pozycji. Ot choćby, co miesiąc borykamy się z większymi lub mniejszymi bólami menstruacyjnymi. Komfort w tym czasie pozostawia wiele do życzenia. Tym sposobem dostęp do wielu zawodów jest po prostu ograniczony. Do tego dochodzi potrzeba posiadania dzieci. Instynkt macierzyński sprawia, że nasze dobro znajduje się na drugim planie. Angażujemy wszystkie pokłady energii do opieki i wychowania potomstwa. Nawet najbardziej niezależne kobiety popchnięte w kaszki i pieluszki muszą z wielu rzeczy zrezygnować. Tym sposobem tracimy w kontekście kariery jakiś wycinek ze swojego życia. A nawet heroiczne trudy wybicia się po powrocie z macierzyńskiego nie dają tego, co w tym czasie osiągają koledzy po fachu. Tak więc niezmiennie od setek lat w świecie polityki, wśród prezesów firm i innych zajmowanych kierowniczych stanowisk dominują mężczyźni. Tyle nam kochane kobietki dała emancypacja, co nic.
Jak myśli feministka? Równouprawnienie?
Równouprawnienie przejawia się, co najwyżej w tym, że to my kobiety robimy miejsce mężczyznom w autobusie i przepuszczamy ich w drzwiach. Do tego przekonanie, że kobiety nie znają się na samochodach, budownictwie wcale nie pomaga osiągać tego, co byśmy chciały. Wierze jednak, że kiedyś to się zmieni. Ukończyłam Politechnikę, czyli bardziej męską niż nie uczelnię oraz jeszcze bardziej męski kierunek studiów. Udało się z wyróżnieniem, a to na przekór obowiązującym poglądom. Co prawda kariery w wyuczonym zawodzie nie zrobiłam ze względu na problemy zdrowotne, ale postanowiłam się sprawdzić w innej dziedzinie spełniając przy okazji marzenie o własnym małym domku z czerwoną dachówką. Syna nie spłodzę, ale drzewo na pewno posadzę i to bez dwóch zdań. Póki, co przedzieram się przez tony wniosków, decyzji i innych dokumentów. Zobaczymy, co czas przyniesie! Nie dajmy się mężczyzną drogie Panie.